www.swiatinnyniznasz.fora.pl

chwyciłem symphatę za gardło i rzuciłem prze balkon. na dole stał Stefan, który wbił mu ostateczny kołek z werbeną w serce. -Na przyszłośc uważaj na swoich podopiczenych bo zginiesz jak oni!- warknąłe ...

zacząlem ją gonić - i tak nie masz szans! -krzyknąlem

przyglądałem się im jednak slysząc brata wstałem i szybko byłem w wodzie -Mówiłeś coś?- powiedziałem tajemniczo

wsłuchiwałem się w jej słowa. odeszłem

-Elena, ty, żyjesz?! - krzyknąłem i podbiegłem do niej przytylając ją

wparowałem a moje oczy byly czerwone. bylem zly. zaatakowałem amitiel trzymajac w ręku kolek nasczony werbena. uderzylem nia mocno o drzewo. - odbiło ci?! czemu do cholery ją zabiłaś?! - krzyknąlem i ...

- Elena !- podbiegłem do niej -Elena!

zaczałem machać jej ręką przed oczyma - funkcjonujesz czy coś się stało? - spytałem nie prestawajac machac

-prosze - powiedziałem i pocalowałem lekko Leah

-nie mów do niej skarbie! - powiedzialem i podniosłem go wysoko a potem rzuciłem o ostrą skałe - mam nadzieje ze rany ci sie szybko goja - i wbilem mu ostry patyk ktory lezal pod moimi nogami w brzuch

- cwaniara -powiedzialem wywracajac oczyma

- w.laściwie to nie wiem, ale jest fajnie - powiedzialem

- wiem nie byłabyś zdolna- powiedziałem i złapałem ją od tyłu w pasie - i co, teraz tez się wymskniesz?

odwróciłem się i spojrzałem na jej rożka - chociaż tego oszczędź - zaśmiałem się

- A kim może być? Jeden kołek w serce powinien pomóc. Nie zabije nas... Zaraz, ja i tak nie żyję. Co mam do stracenia ? Życie na pewno nie - uśmiechnąłem się do niej