www.swiatinnyniznasz.fora.pl

Marissa

Och a czemu miałby mi coś zrobic ? - zapytałam zaciekawiona. Wydaje się miły no raz go poniosło ale mi to nie przeszkadza.-powiedziałam

Michael

Ten leżał wyciągnięty na kanapie. Głowe miał opartą o ręce z tyłu glowy i oczy nadal zamknięte bo nie miał na co patrzeć. Jemu starczał tylko węch, słuch i czułośc aury. Na jej zdanie zaśialsie gardłowo otwierając szybko oczy i siadając jednocześnie.
- Nie przeszkadza ci? Oj tam ja wiem swoje drogie dziecko. Tylko sie nie zdziw jak ci coś zrobi niedługo - powiedział patrząc na nią z uśmiechem diabła.

Marissa

Haha.Wsumie nie wygląda na takiego.Masz może coś do picia.-powiedziałam i zapytałam.

Michael

Ten siedział ale w ułamku sekundy stałza kanapą opeirając sie o nią rękoma.
- Wiesz kocie...Nie ocenia sie książki po okładce - powiedział i poszedł w strone kuchni gdzie znalazl sie momentalnie.
- A co byś chciała? Cole, Wino czy moze jakś sok? A mam jeszcze krew - powiedział z kuchni.

Marissa

No to może być w sumie krew nie nie mam na nią ochoty. Jakbyś mógł to wino. - Uśmiechając się poszłam do kuchni gdzie stał Michael.

Michael

Chłopak otworzył drewnianą szafkę w której było z 40 rodzajów wina.
- To które? Im starsze tym lepsze - powiedział.
- Lecz nie moze być za stare bo wtedy jest przewiędłe - dodał. Win było aż po głowe. były wina czerwone, biale, lekko strawne i te wytrawne. Znalazło się nawet wino zielone które jest bardzo żadkie. Nawet roczniki byly dobre. To tutaj rocznik 1986 tu 1854 a inne jeszcze było z 1828. Najmłodsze wino jakie mial to wino z 1994.

Marissa

Hmmm czerwone wino poproszę. Wlej które chcesz. - powiedziałam przybliżając się do niego.

Michael

Chłopak wlal do dwóch kieliszków czerwone wino z rocznika 1829 i upił troche ze swojego po czym drugiego podał Marissie.
- Prosz...Dobry rocznik - powiedział.

Marissa

Dzięki - powiedziałam idąc do pokoju i piąc mały łyczek.- Tsaa... to co porobimy ? - zapytałam patrząc prosto w jego oczy.

Michael

Jeog oczy świeciły na czerwono jak mialy to w zwyczaju.
- To zależy moja droga - powiedzial i sie uśmiechnął szarmancko. Jak zwykle ubrany byl w garnitur tak więc zdjął marynarke wraz z kapeluszem i powiesił je w odpowiednim miejscu. Został teraz tylko od pasa w góre w czerwonej,śliskiej koszuli. Był już na swoim miejscu na kanapie znów leżąc a kieliszek był na ławie.

Marissa

Hmmm... idziemy może gdzieś ? Albo pójdźmy do lasu.- powiedziałam zaproponowałam

Michael

ten wypił dośc szybko wino ze swojego kieliszka. Wstał po niedługim lezeniu i tym samym wypoczynku. Czerwona mgła latała nad nim w postaci znaczka Yin Yang. Podszedl do wieszaka i ubral marynarke a kapelusz założył na głowe.
- Jeśli chcesz - po wiedziala mgła uformowała sie w czerwoną kule o średnicy 1m i chłopak wskoczyl na nią. Poprostu siedzial na kuli z mgły a ta go unosiła.

Marissa

Ta no dobra to teraz przejdziemy przez las i do Vhrendego do domu tżeba psy wypuścić.-powiedziawszy to wziełam torebkę,długi czarny płaszcz i wyszłam.

Michael

Chłopak zamknął drzwi mówiąc tylko dwa słowa kiedy zamknął je od drugiej strony.
- Wexus etriaklus - powiedział a drzwi zamknęły sie na klucz. Ten podąrzyl za nią.

Marissa

Tsaaa... a może lepiej zostańmy tutaj ? - zaśmiałam się i stałam już za nim